Uwolnienie od presji samobójczej – historia Ilony
Ilona jest osobą pełną życia, tryskającą energią, radością i optymizmem. Jej uśmiech jest zaraźliwy. Jej pogoda ducha udziela się wszystkim dookoła. Nikt by się nie domyślił, jaką walkę musiała stoczyć, by żyć. Historia Ilony jest opowieścią o spotkaniu z Tym, który daje życie- i to życie w pełni. Pełni radości, miłości, potencjału i sił. Może Ty też uśmiechasz się szeroko, a w sercu bardzo cierpisz? Posłuchaj zaproszenia Ilony i przyjmij je. Bóg chce Ci dać nowe życie!
Dzień dobry,
Mam na imię Ilona i na samym początku powiem Wam, że bardzo lubię śpiewać. Jedna z piosenek, które często śpiewam ma takie słowa:
„Jezus jest z nami tu. I On nadal zbawia, nadal uzdrawia i nadal uwalnia”.
Lubię tą piosenkę, bo ona streszcza to co Bóg robił, nadal robi i będzie robił dopóki ziemia będzie istnieć. I ja doświadczyłam tych wszystkich rzeczy w swoim życiu.
Doświadczyłam tego, że Bóg zbawia (trochę potem o tym wspomnę). Doświadczyłam tego, że Bóg uzdrawia. Uzdrowił mnie niejednokrotnie. Takim najbardziej spektakularnym uzdrowieniem dla mnie było uzdrowienie nerek. I doświadczyłam tego, że Bóg uwalnia i właśnie o uwolnieniu dzisiaj chcę powiedzieć, a konkretnie o uwolnieniu z presji samobójczej. To nie chodzi o jakieś pojedyncze myśli samobójcze, o coś co mi się przydarzyło, ale o czymś co ja nazywam presją, bo odczuwałam to jako nacisk, jako ścisk mojej głowy w imadle. I atakowało mnie to od zewnątrz i od wewnątrz. To było coś nie do wytrzymania. Zaczęło się kiedy miałam 7 lat. Wtedy to właśnie pewnego majowego poranka ktoś bliski w moim domu, zszedł do piwnicy i popełnił samobójstwo. Ja wtedy chodziłam do zerówki przy szkole podstawowej i młodzież w tej szkole śmiała się ze mnie, że zabiłam tą osobę. Ja powiedziałam wtedy: „Zobaczycie, zrobię to samo”. To był początek tej presji. To był koszmar. To było coś od czego nie byłam w stanie uciec. Dotykało mnie to kiedy byłam sama, ale też pośród ludzi. Byłam jedną z najweselszych osób w towarzystwie. Wesołek, rozbawiacz, który wewnątrz płakał i nie chciał żyć. I ciągle słyszał: „Zabij się”. Wiedziałam, że nie mogę tak żyć, a jednocześnie bardzo się bałam popełnić samobójstwo, dlatego że koleżanka powiedziała mi, że samobójcy idą rurą do piekła. A ja bardzo nie chciałam iść rura do piekła. Przejęłam się tymi słowami. W związku z tym kombinowałam co zrobić, żeby popełnić samobójstwo, a oszukać Pana Boga, że to był wypadek. Już wtedy przeczuwałam, że Pana Boga się nie da oszukać. Dzisiaj to wiem, a wtedy tylko przeczuwałam…
Wiedziałam, że nie wytrzymam. I nadszedł ten dzień kiedy to się wszystko skończyło. To był właśnie dzień mojego zbawienia. Co mam na myśli? Wtedy to w czasie jednej z szczególnych uroczystości kościelnych, ja powiedziałam: „Biedny, nędzny, grzeszny człowiek wyrzekam się diabła, wszystkich jego spraw i czynów i oddaję się tobie w trójcy jedyny Boże”. I ja to miałam na myśli. To są słowa modlitwy, którą ktoś kiedyś napisał, ale ja mówiąc to, miałam to na myśli. Ja chciałam się oddać Bogu i oddałam się Mu. I wiem, że właśnie zostałam zbawiona, czyli moje grzechy zostały przebaczone. Zostałam zbawiona, czyli uratowana od kary za grzechy, uratowana od swojego grzechu. I w tym momencie równocześnie zostałam uwolniona od tej presji samobójczej.
Nie jestem w stanie tego opisać. Nie jestem w stanie opisać; tak jak ktoś, kto był w więzieniu i tęsknił za wolnością, nie jest w stanie opisać co czuje po wyjściu na wolność. Ja teraz czuję radość życia. Czuję, że mogę wstać, uśmiechać się, czuję, ze mogę kochać męża, że mogę kochać dzieci., Zycie jest piękne. Kocham. Kocham to życie. Dziękuję, dziękuję za nie Bogu. Wiem, że mogę pojechać sobie gdziekolwiek, zatrzymać się, podziwiać widoki. Mogę usiąść przy komputerze, stworzyć coś, porozmawiać z kimś. Życie jest piękne. Ta wolność. Ta ulga. To szczęście jest nie do opisania.
I to co chce powiedzieć brzmi tak:
Bóg, Jezus nadal zbawia, nadal uzdrawia i nadal uwalnia. Dla mnie z tych wszystkich rzeczy najważniejsze jest to, że On mnie zbawił; że w tym dniu, w którym Mu to szczerze powiedziałam, On usunął moje grzechy, wybaczył je. A jednocześnie wtedy uwolnił.
Chcę Ci powiedzieć – jeśli Ty czujesz to co ja kiedyś czułam. Jeśli myślisz, że życie nie ma sensu. Jeśli może gnębi Cię jakieś poczucie winy. Jeśli myślisz, że nie jesteś kochany, kochana, błagam Cię, usłysz to, że Bóg zbawia, uzdrawia i uwalnia. I myślę, że to, że to słyszysz, a masz takie myśli, jest dowodem na to, że Bogu na tobie zależy. I On Ci chce dać zbawienie, chce Cię uwolnić, chce Ci pokazać, że życie jest piękne i wypełnić je taka treścią, że kiedy będziesz to opowiadać samej sobie czy samemu sobie, nawet nie uwierzysz, że życie może być takie piękne.
Jeśli masz myśli samobójcze, proszę szukaj pomocy, proszę zwróć się do Boga. Dziękuję.