„Bóg się rodzi, moc truchleje…” O co chodzi? Co się dzieje?
Kiedy byłam małą dziewczynką bardzo lubiłam ubierać świąteczną choinkę. Z radością zawieszałam na jej gałązkach bombki i ozdoby, które same zrobiłyśmy z siostrą np. łańcuchy, które miały po kilka metrów długości. Pod tak przystrojonym drzewkiem kładłyśmy na dole laleczkę w sianku, która miała przypominać narodzenie Jezusa. Pewnego wieczora zobaczyłam, że co prawda choinka pięknie mruga światełkami, ale laleczce Jezusowi jest bardzo ciemno na dole pod naszą choinką.
W końcu to On jest dzisiaj najważniejszy! – myślałam. Postanowiłam szybko temu zaradzić i poszukałam świeczki, po to, żeby nie było mu dłużej smutno i źle w ciemności. Choinka była sztuczna, a ja miałam w dłoni świeczkę. Domyślacie się już, jak to się skończyło? Nasza pięknie udekorowana choinka natychmiast stanęła w płomieniach od zapalonej na dole świecy. Te święta spędziliśmy bez choinki. Najbardziej żal mi było wtedy bombek, które były pamiątką po mojej ukochanej babci. W swojej dziecięcej prostocie chciałam dobrze, ale skutki były opłakane. Nie wiedziałam też wtedy, że Jezus nie potrzebuje zaniesienia mu światła, bo sam przyszedł przynieść nam światło.
Na świat bowiem nadciągało prawdziwe światło, które oświeca każdego człowieka.
Ew. Jana 1,9
Nie rozumiałam jeszcze wtedy wielu rzeczy o Jezusie, który za kilkanaście lat wywróci całkowicie mój świat. I nie znałam Go, ale bardzo chciałam poznać. Nie czytaliśmy w domu Pisma Świętego, uczyłam się o Nim jedynie na lekcjach religii. Modliłam się do Niego wyuczonymi na pamięć modlitwami, ale gdzieś w głębi serca wierzyłam, że to za mało, że potrzebuję żywej relacji z Nim. Miałam mnóstwo pytań w głowie.
Kim ty jesteś Panie Jezu i po co przyszedłeś na świat?
Urodziłeś się skromnie i niemalże nie rzucając się w oczy. Patrząc po towarzystwie, które Cię wtedy przywitało tj. pasterzy, którzy byli uważani za niegodnych, brudnych prostaków były to dziwne narodziny. Dlaczego tak przyszedłeś na świat? Ludzie z nizin społecznych oddali ci hołd. Czy tak jest witany Król Królów i Pan Panów? To właśnie pasterze usłyszeli wieść aniołów. Czy to w ogóle możliwe, żeby tacy ludzie mogli mieć coś wspólnego z Bogiem? Szukali Go? Pragnęli? Byli choć trochę dobrzy? Czym sobie zasłużyli, że usłyszeli najważniejszą wiadomość Boga do ludzi? Żadna wieść nie równała się temu, co usłyszeli oni tamtej nocy na polach.
Kolejnymi, którzy przyszli Cię powitać byli mędrcy ze wschodu. Byli magami i poganami. Przynieśli swe dary i złożyli Ci hołd jako Mesjaszowi. Czy oni pojmowali rzeczywiste błogosławieństwo jakie ze sobą przyniosłeś? Wygląda na to, że jednak musieli mieć na tyle otwarte serca, aby do Ciebie przyjść. Jak już dowiedzieli się o tym pasterze, Twoje królowanie miało przynieść błogosławieństwo każdej warstwie społecznej, nawet narodom pogańskim.
Ktoś jeszcze dowiedział się o Twoich narodzinach i zadrżał ze strachu. Gdy magowie z dalekiego wschodu stają przed królem Herodem, wprawiają go w duży niepokój słowami, że narodził się “król żydowski”. Ten zwołuje najwyższych kapłanów i nauczycieli zakonu i zadaje im pytanie: “gdzie się ma Chrystus narodzić?” (Ew. Mat.2:4). Gdy dowiaduje się, że prorok Micheasz za miejsce jego narodzin wskazał Betlejem, wówczas podejmuje niewyobrażalnie okrutną decyzję.
Ale ty, Betlejemie Efrata, najmniejszy z okręgów judzkich, z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą Izraela. Początki jego od prawieku, od dni zamierzchłych.Księga Micheasza 5:1.
Co dla innych było powodem do radowania się, dla tego człowieka było pretekstem do dokonania mordu. Herod powodowany strachem przed utratą władzy, wydaje więc rozkaz, na mocy którego wszystkie dzieci płci męskiej w wieku poniżej dwóch lat, mieszkające w okolicach Betlejem, miały być zabite. Rozkaz wydany został w celu usunięcia zagrożenia ze strony jednego dziecka. Ciebie. Od początku Twoje narodziny stają się zagrożeniem i wywróceniem jakiegoś dotychczasowego biegu ludzkości.
Jaką wieść tamtej nocy usłyszeli pasterze na polach?
Czytamy o tych wydarzeniach w Ewangelii Łukasza 2,8-17:
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania».
Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: «Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił». Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.
Przychodzisz Jezu na świat jako bezbronne dziecko. Bóg zsyła Cię, swego ukochanego syna na ziemię i odtąd będziesz żył zwykłym ludzkim życiem, aż do chwili wzgardzenia przez ludzi i śmierci na krzyżu. Oto rodzisz się jako Zbawiciel wszystkich, nawet najbiedniejszych, odtrąconych i pogardzanych członków społeczeństwa. Takimi byli również wtedy pasterze i poganie.
Sam Bóg posyła Cię, swojego jedynego ukochanego syna, żebyśmy nie musieli dalej sami zmagać się z trudem i brudem swojego życia. Chce żebyśmy mogli doświadczyć przebaczenia, pokoju i miłości. Z Twoim narodzeniem rodzi się nadzieja, że jest wyjście z beznadziejnej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Ew. Jana 1,14
Niezależnie od tego, czy jesteśmy dobrze sytuowani czy z tzw. nizin społecznych, łączy nas grzech, który niszczy relację jaką chce mieć z nami Bóg. Nie jesteśmy w stanie sami swoimi nawet najlepszymi uczynkami zasłużyć na zbawienie od grzechu. Widząc tą beznadziejną sytuację, Bóg posyła Cię nam na ratunek. Gdy przychodzi czas, ponosisz śmierć umierając za nasze grzechy na krzyżu. Po to właśnie przychodzisz na świat. Po to byśmy byli uwolnieni od kary wiecznej śmierci. To jest dla nas najlepszy prezent o jakim nawet nie mogliśmy śnić.
Co ta wieść oznaczała dla mnie?
Nie mogąc sama sobie dłużej poradzić z życiem, patrząc jak moje wysiłki stawania się lepszym człowiekiem nie przynoszą skutku, pewnego dnia powiedziałam Jezusowi: Ty bądź odpowiedzią na moje troski. Ty mnie zmieniaj od środka. Zamieszkaj w moim sercu i przemieniaj je. Potrzebuję Cię jak niczego na tym świecie. Uczyń mnie taką jaką mogę w Tobie być.
Tego dnia Jezus urodził się w moim sercu. Stało się jasne, że już nic nie będzie takie samo. Dostałam nową tożsamość, bo:
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego.
Ew. Jana 1,12
Każde święta przypominają mi (ze zrozumiałych względów zawsze tak pozostanie) historię płonącej choinki. Kiedy wracam dzisiaj do tego pamiętnego wieczora myślę, że chcąc zanieść wtedy światełko Jezusowi, sama wiele lat później otrzymałam w prezencie o wiele więcej dobra, niż mogłam się spodziewać jako dziecko z tzw. nizin społecznych. Pozwalając narodzić się Jezusowi w swoim sercu doświadczyłam światła Jego miłości i przebaczenia, a także zostałam wezwana do pójścia za Nim i głoszenia tej dobrej nowiny wszystkim zgubionym, co niniejszym czynię.
Z życzeniami błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia
Ewa
A teraz zaśpiewaj razem z nami:
Bóg się rodzi, moc truchleje
Pan niebiosów obnażony
Ogień krzepnie, blask ciemnieje
Ma granice – Nieskończony
Wzgardzony – okryty chwałą
Śmiertelny król nad wiekami
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami
Cóż masz, niebo, nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje
Wszedł między lud ukochany
Dzieląc z nim trudy i znoje
Niemało cierpiał, niemało
Żeśmy byli winni sami
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami
Podnieś rękę, boże Dziecię
Błogosław ojczyznę miłą
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej siłę Swą siłą
Dom nasz i majętność całą
I wszystkie wioski z miastami
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami
Jeden komentarz do “„Bóg się rodzi, moc truchleje…” O co chodzi? Co się dzieje?”
Możliwość komentowania została wyłączona.